Trylogia ‘Okrutnego Księcia’ od Holly Black sprawiła, że przepadłam

sobota, stycznia 15, 2022

 

        Trylogia od Holly Black siedziała na mojej półce od prawie trzech lat i pomimo ślicznych okładek i zachęcająco wydanego wnętrza, nie mogłam się jakoś zabrać za czytanie. Po którejś z kolei przypadkowo zobaczonej, pozytywnej recenzji, postanowiłam jednak spróbować.

„- Nie mamy nic tylko właśnie nasze życie. Jak jedną, jedyną monetę. Chodzi o to, żeby za nią kupić to, czego chcemy.”

        Pierwszy tom rozpoczyna się od okrutnego morderstwa rodziców po którym trzy siostry są zmuszone do zamieszkania w krainie elfów. Dwie z nich jako śmiertelniczki muszą wszelkimi sposobami odpychać żarty, szyderstwa i niesprawiedliwe traktowanie. Ludzie w Elysium są jak służący, istoty nieznaczące, którymi można się posłużyć za pomocą klątwy, czaru czy magicznego owocu. Jude pragnie jednak zostać rycerzem i zdobyć szacunek dzięki ciężkiej pracy. To marzenie wciągnie ją w wir zdrady, szpiegostwa, tajemnic i kłamstw.

„Elfowie nadrabiają niezdolność do kłamstwa całym wachlarzem podłości i okrucieństw. Pokrętne zdania, wredne psikusy, przemilczenia zagadki, intrygi, nie wspominając już o tym, jak mszczą się bez końca za dawne, na poły już zapomniane przewinienia.”

        Wszystkie trzy książki są pisane w pierwszej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Jude. Główna bohaterka jest bardzo przebojową dziewczyną, chce przeć naprzód, uczy się posługiwania mieczem i jest bardzo zdeterminowana. Planuje swoje kolejne kroki, chociaż czasem brakuje jej śmiałości w kontaktach z elfami wysokiego rodu. Swoje słabości, przekuwa w siłę, ale jest też porywcza. Nie ukrywam, że ta heroina bardzo mi się podobała i od początku do końca jej kibicowałam. Kolejną wartą uwagi postacią jest tytułowy Książe Cardan. Zachowuje się jak rozpuszczony bachor, któremu wszystko wolno i niestety nie chodzi tylko o zwykłe wyśmiewanie. Potrafił zniszczyć skrzydła istocie, która źle na niego spojrzała podczas balu, czy wepchnąć bohaterkę do rzeki pełnej utopców. Jest bucem, który lubi popić winko i widać to na każdym kroku, a już zdecydowanie w pierwszym tomie. Ścieżki jego i Jude potencjalnie łączą się pod koniec książki, kiedy to muszą pracować razem, ale mechanika ich wspólnych zachowań nie jest łatwa i napięcie jest wyczuwalne. Mamy wiele innych ważnych postaci, ale właściwie każda z nich jest dobrze nakreślona i możemy sobie ją wyobrazić nawet jeśli uzyskała niewiele czasu antenowego.

„Musiałaś stać się kimś zupełnie innym – i dokonałaś tego. Czasem, kiedy na ciebie patrzę, nie jestem pewna, czy potrafiłabyś być jeszcze ludzką istotą.”

        Świat jest przepięknie przedstawiony, mamy gobliny, skrzaty, wróżki, ogrom magii, klątw, zaklęć, trucizn i eliksirów. Autorka bardzo zręcznie operuje swoimi atutami, jak chociażby fakt tego, że elfy nie potrafią kłamać wiec używają półsłówek i zawoalowanych stwierdzeń, podczas gdy ludzie kłamią, gdzie tylko jest to możliwe. Fabuła bardzo zręcznie prowadzi poprzez wizję koronacji nowego króla i potencjalnych zmian w królestwie, które mogą nadejść w zależności od tego, kto tego zaszczytu dostąpi. Dobre wejście na dalszą część historii.

        W „Złym Królu” skupiamy się na nadwornych intrygach. Jude, śmiertelna dziewczyna wychowana wśród elfów, stała się seneszelem króla i musi kłamać, szpiegować i manipulować, aby utrzymać go na tronie. Wielu graczy chce jednak ugrać coś dla siebie. Książe Balekin, który doprowadził do zamachu stanu, potencjalnie gnije w celi, jednak Królowa Toni ma wobec niego inne plany. Czy Jude poradzi sobie z tym mętlikiem i udowodni, że potrafi rządzić zza kurtyny?

„Nie można mnie zaczarować, ale to nie znaczy, że nie można mnie złamać.”

        W tej części dostrzegamy zmiany w głównej bohaterce. Jude jest niewyspana, wykończona i w pewnym sensie zaszczuta. W każdym widzi potencjalne zagrożenie i nikomu nie potrafi do końca zaufać. Po czasie jakby gubi się w tym wszystkim, a lekceważące podejście Cardana, wcale nie pomaga jej w wypełnianiu obowiązków. Do poletka postaci dochodzą kolejni gracze, niektóre charaktery się rozwijają i jest to poprowadzone bardzo zręcznie. Relacja między królem, a dziewczyną jest napięta i skomplikowana, ale do pewnego stopnia współpracują na wspólny cel. Jeśli chodzi o charaktery bohaterów, zdecydowanie nie można się do niczego przyczepić.

„- Spalasz się jak lampka. A co będzie, gdy zabraknie oliwy?

- Doleję – odpowiadam.”

        Całość znowu bardzo wciągająca i w większym stopniu skumulowana akcją. W każdym rozdziale dostajemy nową zagadkę czy intrygę, a znalazło się nawet miejsce na rozszerzenie świata o morskie istoty z Królestwa Toni. Tym razem nie udało mi się przewidzieć jak potoczy się zakończenie, więc z niecierpliwością czekałam na finał.

        W „Królowej Niczego” na powrót jesteśmy wciągani w polityczne intrygi i coraz bliższą wizję wojny. Jude miota się, a wcześniejsze zdrady i rozczarowania sprawiają, że nie wie komu może zaufać.

„Jak dobrze walczyć z kimś innym niż tylko z samą sobą.”

        Na tym etapie historii Jude wiele przeszła, czuje się słaba i zdradzona, ale wystarczy iskierka, aby znowu otrzymała szansę do skopania kilku tyłków. Myślę, że jej postać jest naprawdę dobrze poprowadzona przez wszystkie trzy tomy, silna i zdeterminowana, ale nie pozbawiona strachu i niepewności, z którymi musi walczyć równie stanowczo jak ze swoimi przeciwnikami. W tym podsumowaniu jej relacje z członkami rodziny, siostrami, przybranym ojcem, stają się bardziej intensywne, a nieporozumienia są spychane na dalszy plan, na rzecz wybaczania. Relacja z Cardanem jest bardzo dobrze rozwinięta i naprawdę z zapartym tchem czekałam na sceny tej pary.

„Zastanawiam się nad tym. Jak to jest, kiedy ktoś zabija i zabija, bez końca, kiedy wokół jego serca twardnieje skorupa. (..) Pytanie brzmi, czy i ja mam taki lód w sercu.”

        Fabularnie znowu mamy zasadzki, zdrady, widmo wojny, klątw i tragicznych śmierci. Akcja toczy się okrutnie szybko i właściwie nie mamy chwili na odsapnięcie tak pędzimy do przodu w tym finale. Jest to dla mnie pozytyw, chociaż uważam, że chwila oddechu by nie zaszkodziła i nawet ucieszyłabym się na rozszerzenie lektury o jakieś 50 stron. Fanom love-hate relationship, fantastyki z szybką akcją i dobrej budowy świata i postaci, serdecznie polecam, a całość oceniam na 8,5/10, co jest wręcz niemożliwie wysoką notą w moim repertuarze :)


Może polubisz też:

0 komentarze