Tajemnicza „Pisarka” ciekawi, wzrusza i skłania do refleksji

poniedziałek, stycznia 28, 2019


Na mojej niezwykle długiej liście książek do przeczytania, znalazły się wstępnie trzy tytuły powieści Pani Katarzyny Michalak i po lekturze „Ściganego”, zdecydowanie miałam ochotę na więcej. Propozycja zrecenzowania „Pisarki” spadła na mnie niespodziewanie, ale ogromnie się ucieszyłam, mogąc zagłębić się w tej opowieści.

Historia Ewy, która jest pisarką, mieszkającą za granicą, rozpoczyna się od przyjęcia propozycji na napisanie autobiografii. W wizji wydawcy, książka ma pozostawić czytelnikowi nutkę niepewności, czy rzeczywiście ma on do czynienia z przeżyciami autorki, czy może jednak są to wydarzenia wymyślone i odpowiednio ubarwione. Nasza bohaterka zagłębia się we wspomnieniach i przelewa na papier trudne historie, pełne nadziei i smutku, toczące się od dzieciństwa, do jej młodzieńczych lat. Weronika będąca postacią stworzoną, która prowadzi nas przez poszczególne wydarzenia, od początku nie miała łatwego życia. Wychowywana w domu bez miłości, uciec mogła dopiero w przyjaźń z chłopcem w okularach, mieszkającym w tej samej kamienicy. Przyjaźń i miłość przezwycięża ból i strach, ale czy na pewno zawsze wystarcza, aby pokonać wszystkie przeciwności?


Nie ukrywam, że wciągnęłam się od pierwszych stron, ponieważ tam gdzie widziałam smutek i beznadzieję, za chwilę pojawiał się jasny promyk. Jeśli jakaś sytuacja wydawała się zgubna, determinacja i miłość, pokonywały przeciwności i pomimo negatywnego rozdźwięku niektórych wydarzeń, miałam wewnętrzne przekonanie, że będzie dobrze, już za chwilkę wszystko się ułoży. Lekki styl pisania sprawia, że przez książkę się sunie i nie da się nie lubić silnej, pogodnej Weroniki, która nigdy nie przestaje walczyć. Podobnie jest z Wiktorem, on też chce wierzyć, z determinacją patrząc w przyszłość. Są też postacie złe, negatywne, jak w życiu każdego z nas, nie zawsze świeci słońce, czasami trzeba przygotować się na łzy. I chyba ostatni element, bohaterka z drugiego planu, a jakże ważna. Mówię tu o babci dziewczynki, wspaniałej, ciepłej osobie, dzięki której z uśmiechem popatrzyłam na moją babcię, która mnie wychowała. I za to autorce dziękuję, bo nawet ta chwila zadumy była mi potrzebna i ogrzała serce.

„Nie możemy obrażać się na los, że dla jednych jest łaskawy, dla nas zaś parszywy. Takie wylosowaliśmy karty. Nasza w tym głowa, by mimo wszystko wygrać nimi życie…”

Akcja jest prowadzona w trzeciej osobie, jednak poprzetykana gdzieniegdzie wstawkami z przemyśleń i jakby wspomnień Ewy-autorki, napisanymi w pierwszej osobie. Był to zabieg, który nie tylko dodawał osobistego tonu, ale też skupiał uwagę na sferze odczuć wewnętrznych i bardzo mi się podobał. Śliczna okładka jest dopełnieniem spójnego i ciekawego wnętrza. Wręcz nie mogę się doczekać kolejnej części, bo po tym tomie otwierającym trylogię, niewątpliwie chcę więcej i serdecznie polecam, zostawiając ocenę 9/10, zarezerwowaną dla książek wyjątkowych.

Może polubisz też:

0 komentarze