„W objęciach wroga” jako tragiczna historia kochanków w słowiańskim kulcie plemiennym

wtorek, lutego 05, 2019


„W objęciach wroga” jest historią wielowymiarową i nawet jeśli z początku ma luźno nawiązywać do sławnych kochanków z Werony, to uczucia bohaterów już na pierwszy rzut oka wydają się być dużo bardziej skomplikowane.

Opowieść zaczyna się od przedstawienia małej Lilu, córki wodza z plemienia Vattów. Po nieprzyjemnej konfrontacji w głębi lasu, Semmyr postanawia wybudować wieżę i odgrodzić współplemieńców od ludu, który im zagraża. Dziewczynka jest niebezpiecznie zafascynowana światłami nad jeziorem, muzyką i tańcem, słyszalnym w ich spokojnej osadzie. Wbrew zakazom, wymyka się z domu, łaknąc zaspokojenia ciekawości, a w głębi serca, więzi z kimś, kogo mogłaby nazywać przyjacielem. Chłopiec o słomkowych włosach i zielonych oczach, przyłapał małą podglądaczkę i dogonił uciekającą wśród drzew. Tak zaczęła się historia, która jednak nie miała spokojnego i sielskiego wprowadzenia, bo już chwilę później, kolejna tragedia wstrząsnęła sercami bohaterów.

W tej książce mamy do czynienia z pierwszym tomem historii, w którym bohaterowie dojrzewają, popełniają błędy i nierzadko są bardzo zagubieni. Jednak zdecydowanie można polubić główną bohaterkę, a co do orbitujących wokół niej sylwetek męskich, nie będę się wypowiadała, pozostawiając dla Was nutkę tajemnicy i możliwość wyciągnięcia własnych wniosków.

„Było tylko tu i teraz. Ona i on. Cały świat mógłby nie istnieć.”

Mamy do czynienia z narracją w trzeciej osobie, dzięki której płynnie suniemy przez kolejne wersy. Nie ma tu zbyt ciężkich opisów, wszystko jest raczej lekkie, pozwalając na zatopienie się w akcji i przeczytanie całości właściwie na raz. Niewątpliwym plusem jest też fakt, że spokojnie można się kilkakrotnie zaśmiać z przekomarzań bohaterów. I nie dajcie się zwieść porównaniu do Romea i Julii, ponieważ dwa zwaśnione rody występują w powieści, jednak oprócz głównych bohaterów, do naszego równania wkradają się inne postacie, gotowe do stworzenia niezłego zamieszania. Śliczna okładka dopełnia całości. Być może jedyną wadą, którą wyłapałam, było kilka drobnych błędów związanych z czasem czy umiejscowieniem akcji, jednak nie przywiązywałam do nich zbytniej wagi, skupiając się na historii. Zapraszam Was serdecznie do tej baśniowej przygody. Musicie spróbować, a sądzę, że podobnie jak ja, będziecie czekali na więcej. Ocena 8/10 jak najbardziej zasłużona i niebawem liczę na wgryzienie się w kolejny tom :)

Może polubisz też:

0 komentarze