„Znak kukułki” z pogranicza jawy i snu

sobota, czerwca 08, 2019


W różnych miejscach w internecie „Znak kukułki” Anny Bichalskiej, został wrzucony w kategorię literatury obyczajowej. Na stronie wydawnictwa natomiast książka widnieje w katalogu ‘kryminał / sensacja / thriller’. Nie jestem pewna czy którekolwiek z tych zaszeregowań jest prawidłowe, być może żadne nie jest, jednak sięgając po tę lekturę, spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam. Czy zaskoczyłam się na plus? Dowiecie się za chwilę.

Wątki książki oscylują wokół postaci Aliny. Dziewczyna cierpi na zaburzenia snu, odkąd w dzieciństwie była bohaterką tajemniczych wydarzeń. Od momentu odnalezienia na drodze w środku pustkowia, otoczonej lasem, prowadzi zwykłe życie u boku rodziców adopcyjnych. Kiedy oboje umierają, a jej ojciec Mateusz, pozostawia list i dokumenty, mające pomóc jej rozwikłać kim naprawdę jest, dziewczyna wie, że musi odnaleźć dawną drogę i utracone wspomnienia.

Narracja w książce jest doprawdy dziwna i ciężko mi ją zaklasyfikować. Właściwie mamy do czynienia z trzema odrębnymi historiami, które odbywają się w różnym czasie i z pozoru są ze sobą niepowiązane. Czasami otrzymujemy pierwszą osobę czasu przeszłego, czasami teraźniejszego, a czasami opowieść jest przedstawiona w trzeciej osobie. Nie kłuje to zbytnio, ponieważ już tytuły rozdziałów mówią nam czyja historia zostanie w tym momencie przybliżona, stąd spodziewamy się danego typu narracji. Co ciekawe często opisywane są sny bohaterki, niekiedy wplecione w dziennik, który prowadzi w ramach terapii, a jeszcze w innym miejscu, rzeczywistość, sen i swoista magia, wydają się przeplatać, tworząc wiele niewiadomych i zagadek.

„- Czasami wydaje mi się, że ludzie przypominają ślimaki (…) Mimo, że nie noszą swojego domu na plecach, to dom staje się ich częścią, jakby był kawałkiem ciała, przyrasta do nich. Zapełniają go rzeczami. Tworzą dom na swój obraz i podobieństwo. Swoje odbicie. Wpuścić kogoś do domu to trochę jak wpuścić kogoś w siebie. Pozwolić zajrzeć pod skórę.”

W tym miejscu chciałam przejść do fabuły. Opis wskazywał na przeprowadzanie śledztwa przez bohaterkę, łączenie wątków z przeszłości. Tego się spodziewałam i poniekąd to się działo, ale do pewnego ograniczonego stopnia i było raczej ułamkiem akcji, nie tym najistotniejszym. Dwie pozostałe bohaterki o których życiu czytamy i postacie, które wokół nich oscylują, wydają się kluczem do zagadki i zrozumienia niepokojących wydarzeń. Mamy tu sny, wyobrażenia, medium, stworzenia jak z innego świata, mgliste wspomnienia. Czasami trudno mi było odsiać co jest prawdą, a co nie, czy może któraś z bohaterek ma nierówno pod sufitem, czy może ten świat ma po prostu w sobie magię, czy może mamy do czynienia z równoległymi rzeczywistościami? Tak wiele pytań i teorii nasuwało mi się praktycznie przez całą lekturę.

„- Wszystkie są prawdziwe. Po prostu wybieram jedną z możliwych wersji. To, co prawdziwe, może mieć różne ubranie, ale w środku, kiedy się temu przyjrzysz, zawsze wygląda tak samo. Tak. Tak właśnie było. Tak to było.”

Powiem szczerze, że początek jakoś mnie męczył, z tego względu, że miałam do książki zupełnie inne oczekiwania. Po prozie zaklasyfikowanej jako ‘literatura obyczajowa’ przez większość portali, raczej nie spodziewałam się takiej odmienności, wątków fantastycznych, ulotnych i działających na pograniczu wyobraźni, jawy i snu. Jednak kiedy już się wciągnęłam, próbowałam rozwikłać zagadkę. Dopasowanie wszystkiego było trudne, jednak w końcu elementy wskoczyły na własne miejsca.

Czy więc jest to powieść o odmienności i poszukiwaniu własnej tożsamości. O wychodzeniu z traumy i samoakceptacji? Poniekąd tak, ale nie tylko. To wciągająca i rozbudowana historia, zaserwowana przez autorkę, która już wcześniej publikowała, więc ma pewne doświadczenie. Mogłabym porównywać do innych utworów, bo w mojej głowie podczas czytania wskakiwały pewne analogie, ale postanowiłam tego nie robić. Jeśli chcecie po nią sięgnąć, to musicie spodziewać się nieoczywistych rozwiązań, woali utkanej z baśniowości, ale też trudnych wydarzeń i samotności, które niekiedy przebijają z kolejnych stron. Po trudnym wstępie, nastąpiło satysfakcjonujące rozwinięcie i zakończenie. Mimo wszystko polecam i wystawiam mocne 6,5/10 :)

Może polubisz też:

2 komentarze

  1. Jestem w trakcie czytania :)
    Pozdrawiam, ELi
    www.czytamutu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń