„Kąkol” historią o magii, która może być dobra i walce o miłość

poniedziałek, czerwca 17, 2019


„Kąkol” to dosyć niejednoznaczna propozycja od Wydawnictwa Attyka. Szczerze mówiąc, patrząc na okładkę, jestem dosyć mocno zaskoczona samym wnętrzem. Nie znając zarysu fabuły, spodziewałabym się współczesnego, mrocznego dramatu, a ta opowieść serwuje coś zupełnie innego.

Historia opowiada o Francesce, młodej zielarce, która pomaga ludziom z okolicznych miejscowości. Posiada ona Dar, który utożsamia z Bożym błogosławieństwem i dzięki któremu może zgłębiać cuda natury i pomagać innym. Kiedy do osady wraca jej ukochany, który porzucił ją niegdyś dla sutanny, dziewczyna zapewne nie spodziewa się, że jest to dopiero początek problemów. Simona nawiedzają bowiem niepokojące wizje, w których Francesca zostaje spalona na stosie za czary. Kolejnym elementem w układance jest pojawienie się Dominiqua, niegdyś nieśmiałego chłopaka, a teraz bogatego malarza, niemogącego zapomnieć o młodzieńczej miłości. Jak zakończy się dla bohaterów ta historia? Czy zdołają ukryć się przed zbliżającym się jarzmem inkwizycji?

Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie czasu przeszłego i występują w niej pewne przeskoki czasowe, które mają nam lepiej nakreślić motywacje bohaterów, ich charakter i dokonywane wybory. Mimo wszystko zabrakło mi w tym wszystkim szczerości. Ukradkowe ucieczki i unikanie konfrontacji są dobre dla nastolatków, a ja miałam wrażenie, że wiek nie do końca wpłynął na charakter bohaterów, który był momentami mocno niespójny. Akcja toczyła się szybko, bo i książka nie jest zbyt długa. Większość czasu przeznaczono na konwenansach i relacjach w miłosnym trójkącie, niż na realnym zagrożeniu. Kiedy na horyzoncie naprawdę pojawili się inkwizytorzy, nie mogłam jakoś wprawić się w ten nastrój beznadziei i grozy, a płomienne przemowy jakoś mnie nie przekonywały.

„Czasami trudno jest powiedzieć, kto właściwie ma rację. Dlatego właśnie uważam, że znaczenie ma tylko jedno – to, aby być dobrym człowiekiem. Jeśli będziesz do tego dążyć, Bóg cię zbawi. Wiesz o tym doskonale. Oboje o tym wiemy. Dlatego nie daj sobie narzucić cudzych poglądów.”

Wydaje mi się, że całości zabrakło kilku kluczowych elementów, z których pierwszym było zaskoczenie. Raczej wielu rzeczy się spodziewałam i nie mogę powiedzieć, że były zwroty akcji które mną wstrząsnęły. Nie jest to też pierwsza książka, która porusza temat procesów o czary. Przy takich wątkach spodziewamy się widowiskowości, tortur, pokazania okrucieństwa ludzi, którzy dla własnego bezpieczeństwa mogą wyrządzić najgorsze zło bliźniemu. Tutaj tego nie znajdziecie, bo właściwie wątek miejscowej ludności potraktowano na szybko i powierzchownie. Jednak książka ma jeden niewątpliwy plus. Są to wstawki z biblii i łacińskie sentencje. Takie drobiazgi tworzą klimat.

Komu mogę polecić? Jest to książka dla osób, które lubią zagłębić się w miłosną historię o tragicznym przebiegu, osadzoną w delikatnie innych ramach czasowych. Krótka, niewymagająca, szybka. Jednak autorka musi popracować nad budowaniem tła, świata, rozwojem bohaterów, bo póki co obawiam się, że w porównaniu chociażby do rodzimych publikacji o podobnej tematyce, wypada to dosyć słabo. Nie będę jednak okrutna i tą piątkę z plusem zaokrąglę do szóstki, tak na zachętę :)

Może polubisz też:

0 komentarze