„Najszczęśliwsza” Maxa Czornyja i podróż ku zaskakującym rozwiązaniom
sobota, września 08, 2018
Przygodę z literaturą pana Maxa Czornyja, rozpoczęłam od „Grzechu” czyli debiutu rozpoczynającego serię książek o komisarzu Eryku Deryło. Miałam kilka ‘ale’ i byłam niepocieszona, ale odsyłam Was do tamtej opinii, jeśli chcecie wiedzieć więcej: >>KLIK<<. Natomiast znamiennym jest, że recenzję na portalu lubimyczytać zakończyłam słowami: „Mimo wszystko postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę, być może się zrehabilituje” i właśnie ta szansa nadarzyła się przy okazji nowego utworu „Najszczęśliwsza”, który zapowiadał się jako nowość i hit jesieni.
Po tragicznej śmierci żony, mija kilka lat zanim Dawid jest w stanie względnie poukładać swoje życie z nową partnerką – Magdą. Jednak ich spokój jest zakłócony już pierwszego wieczoru po przeprowadzce, bo pod drzwi apartamentu zostaje podrzucony liścik, skreślony charakterem pisma martwej żony. Śledztwo na nowo zostaje otwarte, a demony powracają, burząc spokój naszego głównego bohatera.
Rozdziały z punktu widzenia Dawida, pisane w pierwszej osobie czasu przeszłego, są przeplatane z czymś w rodzaju dziennika kobiety, która opisuje swoje traumy z dzieciństwa oraz podejrzenia kierowane ku mężowi. Prawie przez całą książkę, nie widać związku pomiędzy wątkami skrzywdzonej niewiasty i naszego bohatera, a właściwie do samej końcówki musimy poczekać, żeby otrzymać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. W tym miejscu muszę po prostu zatrzymać się na chwilę przy narracji, która jest po prostu niesamowita. Tej książki się nie czyta, tylko sunie wraz z nią wartkim nurtem słowa pisanego. Serio, wcale nie żartuję. Nie ważne co jest opowiadane, widzę w tym lekkość i prostotę, która nie przejawia się ubogością opisów, a wręcz przeciwnie, ich bogactwem, ale nie trącącym przesadą. Nie wiem jak Pan Czornyj to robi, ale robi to dobrze.
„A sama niepewność wzmagała poczucie winy. Tak nędznie skonstruowany jest człowiek.”
Główny bohater był dziwny i logika niektórych jego działań pokrętna, ale mimo wszystko dało się go polubić. Wszystko jakoś dobrze mi się składa, a mimo że zakończenia chyba nie dałoby się do końca przewidzieć ze względu na pewne ‘zmyłki’, w które nie będę się zagłębiać, to jest zdecydowanie satysfakcjonujące. Posłowie też sporo wnosi i zdecydowanie zgadzam się z autorem. No ale to narzekanie na moją kochaną Łódź, oj brzydko, ciuś ciuś i wręcz powinnam jedną gwiazdkę za to odjąć (oczywiście żarcik). Jako thriller, pozycja się broni i mimo, że nie wiem czy będzie to hit jesieni, mogę Wam ją z czystym sercem polecić i ostatecznie zasłużone 8/10 ląduje dla "Najszczęśliwszej".
0 komentarze