Utrata pamięci i tajny rządowy „Projekt Koniczyna” w debiucie autorskim Mileny Pastuszak

piątek, maja 08, 2020


        „Projekt Koniczyna” to książka, której propozycję objęcia patronatem, otrzymałam eony temu. Właściwie tak dawno, że już prawie zapomniałam, że się na nią zgodziłam i o czym książka miała być w istocie. W mojej głowie kołatały się luźne fakty, że bohaterka ma jakieś zdolności i chyba musi być w tym zagadka, bo ktoś ją śledzi. Nie odświeżając opisu książki, po prostu zaczęłam czytać.

        Alex budzi się w szpitalu, nie pamiętając niczego sprzed wypadku, w którym brała udział. Po utracie pamięci próbuje ułożyć sobie życie, zaplątana w sieć zagadek i kłamstw. Ma niejasne wrażenie, że ktoś potrzebuje jej pomocy, a kiedy wszyscy wokół wmawiają jej, że posiada nadnaturalne zdolności i pracuje od lat dla rządowej organizacji, zupełnie nie wie jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Chris, który pilnuje jej na każdym kroku, wydaje się coś ukrywać, na co nakładają się dziwne okoliczności wypadku, podczas którego dziewczyna wpadła pod autobus. Czy Alex przypomni sobie przeszłość i otrzyma odpowiedzi na dręczące ją pytania?

„Boję się i drżę na całym ciele, ale staram się tego nie okazywać. Przekuwam te emocje we wściekłość, bowiem ona bardziej w tej sytuacji może mi pomóc niż płacz.”

        Książka jest pisana w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, z punktu widzenia Alex i w nielicznych rozdziałach, Chrisa. Narracja jest dosyć ciężka, przeładowana opisami i miałam niejasne wrażenie, że edytora albo nie było, albo zwyczajnie się nie spisał, bo pojawiały się błędy gramatyczne i powtórzenia, które trochę wybijały mnie z rytmu. Oprócz dwójki głównych bohaterów, jest kilka postaci pobocznych, które mają swoje zadanie w fabule, ale pojawiają się niezwykle rzadko i nie poznajemy dogłębnie ich charakteru, jako że są ukazane przez pryzmat głównej bohaterki. Czy polubiłam naszą główną parkę? No tak średnio, bo Alex jako dwudziestojednolatka, jest dosyć dziecinna, często chodzi naburmuszona i wybucha złością w najmniej odpowiednich momentach. Prawie przed chwilą umarła, ale nie da się wziąć na ręce, bo to uwłacza jej samodzielności i podnosi głos, podczas gdy powinna zachować dyskrecję i nie zwracać na siebie uwagi. No nie potrafię tego zrozumieć. Natomiast nasz amant, mimo że jest starszy od dziewczyny, też nie ogarnia swoich uczuć, wybucha bez powodu i biorąc pod uwagę jego łóżkowe ekscesy, jakoś nie mogłam na niego patrzeć jak na uosobienie ideału. Oczywiście ideały nie istnieją w prawdziwym życiu, ale w książce miło o nich poczytać.

„Jestem mu za to wdzięczna, jednak nigdy w życiu mu się do tego nie przyznam.”

        Myślę, że całość ma trochę suspensu i akcji, jeśli przymkniemy jedno oko na wiarygodność niektórych zdarzeń i fakt jak powinny funkcjonować tego typu rządowe projekty. Należy chyba jednak pamiętać, że jest to książka młodzieżowa i jako taka się sprawdzi. Ja po prostu lubię wszystko analizować i pewnie dlatego czepiałabym się na przykład, że dziewczyna z ulicy może wejść do rządowego budynku żeby odwiedzić przyjaciółkę i jak gdyby nigdy nic, jeść z nią na stołówce, pełnej innych agentów. To jest drobiazg, ale podobnych rzeczy mogłabym wyłapać sporo. Między bohaterami nie ma zbyt wiele napięcia, dałoby się ten wątek romantyczny poprowadzić lepiej, biorąc pod uwagę fakt, że to ludzie dorośli, a nie piętnastolatki, trzęsący się nad dotykiem dłoni. Zakończenie pozostawia furtkę na drugą część, która pewnie powstanie, bo zostajemy postawieni pod dużym znakiem zapytania. I na koniec muszę po prostu wspomnieć o okładce, która jest niesamowicie udana. Doprawdy bardzo mi się podoba jej wykonanie. A całość? Na niezobowiązującą lekturę dla młodszego odbiorcy. Moja ocena to 6/10 :)

Może polubisz też:

0 komentarze