„Zaginieni” Patricii Gibney - recenzja

wtorek, maja 29, 2018

Mam takie małe zboczenie, kiedy wyszukuję nowości na rynku wydawniczym. Mianowicie wystarczy umieścić na okładce postać odwróconą tyłem, a jeśli tuż za nią, znajdzie się jakieś tajemnicze tło - to jestem kupiona. Tak wyglądało moje rozumowanie, kiedy kliknęłam w zapowiedź, żeby dowiedzieć się więcej o "Zaginionych" Patricii Gibney.

Akcja, jak można się domyślić po gatunku literackim, kręci się wokół morderstwa. Z początku mowa o pojedynczej kobiecie, która została uduszona, w nawie kościelnej. Biedaczka nie doczekała się odpowiedzi na dręczące ją pytania, kiedy została zaatakowana przez mężczyznę, z którym miała się spotkać. Do pierwszej ofiary szybko dołączają nowe, których przeszłość po krótkim czasie można powiązać z domem świętej Angeli i tragicznymi wydarzeniami, które miały w nim miejsce przed laty. Wątki zamierzchłe i współczesne łączą się, rzucając nieco światła na szerokie grono podejrzanych.
Warto na chwilę zatrzymać się na bohaterce pierwszoplanowej, czyli naszej 44-letniej Pani Inspektor, z trójką dzieci. Mamy dosyć duży wgląd na życie kobiety, jako, że codziennie musi ona radzić sobie, ze sporym bagażem emocjonalnym. Wychowując trójkę dzieci, po stracie męża, próbuje być dobrą matką, śledczą, a przy okazji, poradzić sobie z tajemnicami upchanymi w rodzinnej szafie. Lottie Parker nie jest postacią idealną czy wzorem cnót, jednak próbuje wyciągać wnioski z niepowodzeń i z tego względu, wydawała mi się bardzo prawdziwa. Z podziękowań na końcu książki dowiadujemy się, że autorka również straciła męża, co pozwoliło mi spojrzeć na główną postać i jej problemy, jeszcze przychylniej. Pozostałe postacie nie otrzymały aż tak dużej przestrzeni pisarskiej, przez co trudniej zrozumieć ich działania i motywacje, jednak właściwie nie miałam z tym problemu, śledząc z ciekawością, rozterki głównej bohaterki.
Od strony struktury powieści, należy podkreślić, że nie ma tu scen z zamknięcia, opisów przetrzymywania ofiar, ich osaczenia i tego typu wątki są do minimum okrojone. Ten konkretny kryminał skupia się raczej na stronie prowadzenia śledztwa, wyciągania wniosków i próby połączenia wszystkich faktów. Warto jednak podkreślić, że lukę na psychopatycznego mordercę, zapełniają wątki znęcania się nad dziećmi, pedofilii i molestowania seksualnego, mogące wstrząsnąć czytelnikami o słabszych nerwach.

Powiem szczerze, że jeśli chodzi o zagadkę, to byłam zdecydowanie usatysfakcjonowana rozwiązaniem i mimo, że w trakcie, część rzeczy udało mi się spójnie połączyć, kilka razy zostałam pozytywnie zaskoczona zwrotem akcji. Polecam serdecznie tą pozycję i daję 7/10:)

Może polubisz też:

0 komentarze