„Lanny” – mroczna baśń z pokręconą narracją

sobota, lutego 01, 2020


„Lanny” to jedna z tych książek, która urzekła mnie już przed przeczytaniem, zarówno magiczną okładką, jak i tajemniczym, niecodziennym opisem. Max Porter, nominowany do nagrody Bookera, zwiastował powstanie książki niecodziennej, która z miejsca wskoczyła na moją listę.

Praszczur Łuskiewnik budzi się ze snu i przybierając przeróżne postacie, syci się gwarem i życiem pobliskiej miejscowości. Wsłuchuje się w rozmowy, myśli i zawodzenia, widząc wszystko na granicy czasu. Jego uwagę przykuwa jednak chłopiec Lanny, o ogromnej wyobraźni i sercu.

„Praszczur Łuskiewnik ułożył się pod dziewiętnastowieczną żoną wikarego i bawi się korzeniem cisu w jej miednicy. Uwielbia cmentarz. Nasłuchuje…”

Całość ma bardzo specyficzną narrację, z której przebija kilka postaci. Prastare bóstwo lasu, mama i tata Lanny’ego oraz ich sąsiad, a zarazem nauczyciel sztuki dla chłopca, Pete. Nie będzie tu typowych dialogów, krótkich czy długich zdań, początku, środka i końca wypowiedzi. Czasami pewne rzeczy trzeba wyłuskać z chaosu słów, bezosobowych fraz, oddzielonych przecinkiem, bądź szczątków myśli rozpływających się na kolejnych kartkach. Trzeba mieć otwarty umysł na ten typ przekazu, samodzielnie uporządkować chaos i dać się porwać tkaniu historii, nawet w mroczniejszych i bardziej zagadkowych tonach.

„Najczęściej udaje mi się zrozumieć różne okropności, czcicieli Szatana, kawę bez kofeiny, chirurgię kosmetyczną – ale portret madame de Bonnieres Renoira? No nie, tego już pojąć ani przebaczyć się nie da. A do tego jeszcze oprawiony w złocony plastik i podświetlony od góry? Nie obraź się, Charlotte, ale w piekle nie ma dość prażącego miejsca dla kobiet z twoim gustem.”

Nie mogę zaprzeczyć, że mi się podobało. Kilka fragmentów szczególnie, ale nie zepsuję Wam zabawy. Myślę, że to książka, którą warto przeczytać, a dzięki ładnej oprawie i dosyć uniwersalnym wnętrzu, powinna być też dobrym pomysłem na prezent. Polecam z oceną 8/10 :)

Może polubisz też:

0 komentarze