„Dynia i jemioła” jako niecodzienna propozycja na okres świąteczny
niedziela, listopada 25, 2018
Podobnie jak w każdym roku, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, propozycje iście tematycznych lektur, zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów, zalewają Nas jak grzyby po deszczu. W tym pozytywnym czasie choinek, bombek i prezentów, znalazło się też miejsce na „Dynię i Jemiołę” autorstwa Anety Jadowskiej. Nie będę w żadnym stopniu ukrywała, że wybrałam tą książkę, przede wszystkim ze względu na autorkę, której twórczość znam i lubię, ale również po to, aby w tegorocznym świątecznym maratonie książkowym, przemycić pozycję nieco mniej przewidywalną i iście fantastyczną.
Pani Aneta, przygotowując kilka dłuższych bądź krótszych opowiadań (w sumie dziesięć), postawiła przede wszystkim na bohaterów, którzy mięli dość pokaźny kawałek druku w jej poprzednich publikacjach, jednak sądzę, że dla laika ze sporą wyobraźnią, zgranie się z magią Thornu, Namiestniczki Dory czy Asasynki Nikity, nie powinno stanowić większego problemu. Warto nadmienić, że historie są opowiadane z punktu widzenia kobiet, zawsze silnych, niezależnych i zaradnych, czyli co tu dużo mówić – najlepszego sortu bohaterek. Oczywiście czymże by była nieśmiertelna wiedźma bez swojego Demona, a silna Wilczyca bez niezdarnego kociaka, także męskie postacie też mają swoje pięć minut, bez obawy.
Najbardziej przypadły mi chyba do gustu, poniższe opowiadania o iście bajecznych tytułach, które wiele Wam nie zdradzą, ale może zaostrzą apetyt:
- „Noc Potworów”
- „Jak pies z kotem”
- „50 twarzy Baala”
- „Duch, który stał się lisem”
I tu pojawia się ciekawostka, bo w moim odczuciu, te krótsze, z pozoru prostsze historie, bardziej do mnie trafiały i emanowała z nich nikła, ale jednak świąteczna aura, natomiast opowiadania dłuższe skupiały się bardziej na zagmatwanych historiach i śledztwach, mając niewiele wspólnego z okresem świątecznym. Jednak być może niektórym czytelnikom, bardziej do gustu przypadną krwawsze motywy i poszukiwanie morderców. Pod tym względem na szczęście opowiadania są zróżnicowane, co jest zdecydowanie plusem.
„Właściwie wtedy powinnam sobie uświadomić, że żyję pożyczonym szczęściem. Fuksem na kredyt.
I że przyjdzie mi ten kredyt spłacić.”
Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć o przyciągającej wzrok okładce i ilustracjach Pani Magdaleny Babińskiej, które są motywem bardzo fajnie wkomponowanym w opowiadania. Polecam dla wielbicieli tajemnic i fantastyki, niekoniecznie jedynie w okresie świątecznym i ode mnie zasłużone 8/10 :)
0 komentarze