Opowiadania z kartką świąteczną w tle

niedziela, grudnia 13, 2020

 

        Wydawnictwo Muza pokusiło się w tym roku na kilka świątecznych propozycji, wydanych w formie antologii. Odsłoną romantyczną stał się zbiór opowiadań „PS I życzę Ci dużo miłości” spod pióra ośmiu znanych, polskich autorek. I wydaje się, że to przepis na sukces, kiedy na okładce pojawiają się takie nazwiska jak Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha czy Agnieszka Lingas-Łoniewska, ale czy tak było w istocie?

„Bo czasami trzeba raz na zawsze zamknąć przeszłość i otworzyć się na to, co niesie nam w darze nieprzewidywalny los.”

        Opowiadania w tym zbiorze charakteryzuje wspólny mianownik, którym jest otrzymanie po latach kartki świątecznej, która mogła wiele zmienić w życiu bohaterów. Jedno opowiadanie wyłamuje się z tego schematu, ponieważ mówi o pocztówce wysłanej w bieżące święta. Wydaje mi się, że w większości opowiadań, duch świąt był nie całkiem obecny, wigilia wydawała się jakby odległym tłem dla wydarzeń sprzed lat, kiedy to zagłębialiśmy się w przeszłość poszczególnych postaci.

„Rozumiałem, a trochę nie. Trochę jej nienawidziłem, a trochę jeszcze ją kochałem.”

Poniżej kilka słów o trzech najlepszych w mojej ocenie opowiadaniach:
„Tajemnica starej szuflady” Magdalena Witkiewicz – intrygująca historia o nieszczęśliwej miłości sprzed lat, której odkrywanie prowadzi do szczęścia współczesnych bohaterów. Ogromny plus za brak macho-mena z sześciopakiem, którego zastąpił spokojny mężczyzna z brzuszkiem. Brawo, o takich prawdziwych ludziach, którzy nie przypominają posągu Dawida, lepiej mi się czyta, bo są bardziej ‘namacalni’.
„Zapach pieczonych jabłek” Natasza Socha – niby prosta historia odnalezienia miłości po latach i spokojnego, melancholijnego przeżywania szczęścia, a jednak miała w sobie coś ciepłego i przyjemnego w odbiorze.
„Medalion z szafirem” Ilona Gołębiewska – opowiadanie podsumowujące młodzieńczą miłość, która mimo zdrady, nie może się wypalić i tli się w sercach bohaterów. Interwencja ze strony rezolutnej dziewczyny jest jednak niezbędna do połączenia tej dwójki upartych i dumnych osobowości.

„Zresztą ten wewnętrzny głos też odzywał się jedynie w książkach. Albo tam była wewnętrzna bogini, już nie pamiętał. W tym erotyku o pięćdziesięciu twarzach.”

        Jako, że pierwsze opowiadanie było sztosem, nie ukrywam, że czekałam na kolejne, tym bardziej, że większość z autorek znam i lubię, ale jakże się zawiodłam, brnąc w lekturę. Znalazło się opowiadanie dość chaotyczne i dwa jakby dziwnie niedokończone. No a na dokładkę Magda Knedler, która nie sądziłam, że może mnie kiedykolwiek zawieść, dostarczyła temat trudny, kontrowersyjny i którego poprowadzenie nie przypadło mi do gustu. W ostatecznym rozrachunku jakoś mi to wszystko nie podpasowało, bo jeśli miałam zarzuty do czterech z ośmiu opowiadań, to zrozumiałym jest, że nie podchodziłam do kolejnych z wielkim entuzjazmem, przez co czytałam długo. Chyba zadrą był w tym przypadku temat przewodni, bo każda z autorek cofała się do przeszłości, co na pewnym etapie musiało powielić jakiś schemat i zmęczyło mnie. Ten zbiór po prostu nie jest dla mnie, ale jeśli potrzebujecie jakiegoś pomysłu na świąteczny prezent czy nawet lekturę dla siebie, to jednak pokusiłabym się, żeby popchnąć was w kierunku „Grzesznych opowieści”. Tym razem 5,5/10.

Może polubisz też:

0 komentarze