Emerytowani tropiciele zbrodni w komedii kryminalnej Richarda Osmana

niedziela, października 25, 2020

        „Morderców tropimy w czwartki” to intrygująca komedia kryminalna, napisana przez niezwykłego angielskiego autora, którego kariera jest związana z telewizją i różnego rodzaju projektami komediowymi. Co ciekawe, powieść zadebiutowała w wielu krajach jednocześnie, a prawa do ekranizacji zostały sprzedane Stevenowi Spielbergowi.

„Słońce świeci, niebo jest niebieskie, a w powietrzu wisi morderstwo.”

        Historia skupia się na czwórce emerytów, którzy zamieszkując malownicze osiedle Coopers Chase, organizują cotygodniowe spotkania „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, skupiając się na niezbadanych sprawach sprzed lat. Trafia im się jednak prawdziwa gratka, bo niebezpieczny mężczyzna, silnie związany z rozbudową osiedla, zostaje zamordowany we własnym domu.

„Zawsze wiemy, kiedy robimy coś po raz pierwszy, prawda? Ale bardzo rzadko zdajemy sobie sprawę, kiedy coś dzieje się po raz ostatni.”

        Książka w większości jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, przedstawiając nam wydarzenia z punktu widzenia bardzo różnych bohaterów. Są jednak rozdziały w formie pamiętnika, pisane przez Joyce, jedną z nowych członkiń klubu zbrodni. Jeśli zastanowimy się nad samymi postaciami, to zarówno postronne osoby, kręcące się wokół naszych ofiar, mogą otrzymać swoisty czas antenowy, ale jednak czwórka emerytów i para policjantów (nie mogąca opędzić się od nachalnej pomocy), będą stanowić trzon ukazanych charakterów. Elizabeth, Ron, Ibrahim i Joyce to cztery bardzo indywidualne osobowości, które jednak posiadają swoisty spryt i spokój, rozumiejąc otaczający świat i wykorzystując swoje atuty do osiągnięcia celu. Trzeba wskoczyć do samolotu na Cypr, żeby uruchomić znajomości, nic trudnego, przekopanie grobu, pestka, przecież zawsze można wymigać się demencją, jeśli policja zacznie zadawać zbyt wiele pytań. Jednak nie tylko śledztwo zostało podkreślone w tej powieści, a wiele trudnych tematów, relacje seniorów z dziećmi, radzenie sobie ze śmiercią bliskich, demencja, a wreszcie, konieczność czerpania z życia jak najwięcej, do samego końca.

„W zeszłym tygodniu aresztowała złodzieja (..) i gdy się z nią szarpał, powaliła go na ziemię uderzeniem pałki. Dużo mocniejszym niż powinna. Czasem po prostu trzeba kogoś walnąć.”

        Wydarzenia przeplatają się jak w dobrym kryminale i kiedy już wydaje się, że mamy w garści motyw, okazuje się, że jednak coś nam umknęło i mordercą jest ktoś inny. Kilka rzeczy zaskakuje na plus, a metodyczne prowadzenie śledztwa, naprawdę miło się ogląda. Fakt, że nasz klub zbrodni, ma wiele znajomości i możliwości otrzymania potrzebnych informacji, jakoś w ogóle nie razi. Całość czyta się dosyć lekko, kiedy w tle opisywane jest ciasto agrestowe, czy spacer nad jeziorem. Tak sielsko i spokojnie, że nawet można się umówić na kawę z podejrzanym i przy ciastku zapytać o alibi. Polecam dla fanów spokojnych historii z ciekawymi bohaterami. Oceniam na 7/10 :)

Może polubisz też:

2 komentarze

  1. OOOOO myślę, że to może być coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz powolne odkrywanie historii i spokojne kryminały to polecam :)

      Usuń