Romantyczna podróż z „Consolation Duet” Corinne Michaels

środa, czerwca 27, 2018

Jako kobiecie, trudno mi wyobrazić sobie sytuację, że będąc w ciąży i oczekując powrotu mojego męża z misji zagranicznej, otrzymam jedynie informację o jego śmierci i złożona flaga, w gablocie nad kominkiem, będzie jedyną rzeczą, która mi po nim pozostanie. Z czymś takim musiała się zmierzyć Natalie, bohaterka dwutomowego cyklu 'Consolation duet'.

Amerykanie wszelkimi sposobami podkreślają poświęcenie swoich żołnierzy i złowrogie pukanie do drzwi, w celu osobistego przekazania informacji o śmierci syna czy męża, pojawia się w filmach, serialach, a w tym przypadku, również w książce pani Michaels. Natalie, będąc w ciąży, musi spróbować poskładać swoje życie, chociażby dla córki. Jakiś czas po pogrzebie w jej drzwiach staje Liam, najlepszy przyjaciel jej męża, który chce pomóc kobiecie w tym trudnym okresie. Powoli zawiązuje się między nimi bardzo skomplikowane uczucie. Żałoba i pamięć o zmarłym, nie pozwala im do końca zanurzyć się w nowej znajomości i szczęściu. Po drodze występuje również kilka wybojów. Dowiadujemy się, że Natalie przeszła kilka poronień i terapię hormonalną, a jej idealny obraz zmarłego męża, z czasem zostaje zarysowany świadomością problemów, które były obecne w ich małżeństwie.

Obie części czytało mi się bardzo szybko i w pewnym sensie rozumiałam, rozdarcie dwójki głównych bohaterów. Pamięć o mężu i przyjacielu nie zniknie, a świadomość, że być może niewłaściwie zachowują się w kontekście żałoby po nim, zdecydowanie nie ułatwiała sprawy. Wewnętrzne burze i przemyślenia są opisane w rozdziałach z perspektywy zarówno Liama, jak i Natalie. Rozdziały nie są zbyt długie, a sceny zbliżeń raczej słodkie i przyjemne, a nie ordynarne jak to czasem bywa w podobnych powieściach. Po przeczytaniu pierwszej części, miałam zrobić przerwę na inną literaturę, jednak zwrot akcji z końcówki, nie pozwolił odłożyć książki, bo teraz zaraz, musiałam otrzymać odpowiedź na nurtujące pytania. I właśnie druga część wypada trochę gorzej, bo jest maksymalnie lukrowana, słodka i romantyczna. Chyba wolę czasem trochę zawirowań i kłótni, przed happy endem, jednak autorka najwyraźniej, mocno stała przy swojej decyzji, nie pozwalając swoim bohaterom na momenty zawahania.

Jeśli nie przeszkadza Wam narracja w pierwszej osobie czasu teraźniejszego i lubicie romanse, to polecam i sądzę, że warto zagłębić się w tą historię, której wypadkowo daję 7/10 :)


Może polubisz też:

0 komentarze