„Paradoks marionetki: Sprawa Zegarmistrza” Anny Karnickiej - recenzja

poniedziałek, marca 19, 2018

Już całkiem niedługo, drugi tom powieści Anny Karnickiej, będzie miał swoją premierę, więc ode mnie kilka słów, dotyczących zarówno  pierwszej jak i drugiej części "Paradoksu Marionetki". Bez przedłużania, zatopmy się w ten magiczny świat.

"Paradoks marionetki: Sprawa Klary B."
"Sprawa Klary B." zaczyna się w momencie kiedy młody chłopak Martin, chce dostać się do Praskiej Szkoły Lalkarzy. Z pozoru wydaje mu się, że nauczy się tworzyć magiczne przedstawienia, z udziałem marionetek, jednak z czasem okazuje się, że nazwa Kolegium Iluzji i Manipulacji, jest okrutnie dosłowna. Martin, który żył w normalnym świecie, nagle poznaje zupełnie nowy wymiar tzw. Obrzeży, w których czas i przestrzeń to puste pojęcia, a anioły serwujące lody z absyntem są na porządku dziennym. Zagłębiając się w tą niezwykłą opowieść, powoli zaczynamy dostrzegać jej mroczne implikacje. Ta ciemność i niepokój wdzierają się na karty książki, kiedy bohater, musi znaleźć w sobie siłę, aby odszukać mordercę przyjaciółki i gdzie śmiertelnie poważne egzaminy wstępne, wydają się frazą aż nazbyt dosłowną. 
Książka nie jest zbyt gruba, więc przeczytałam ją szybciutko i jedyne czego mi brakowało, to szersze przedstawienie głównych postaci, żeby można było z nimi sympatyzować i lepiej zrozumieć ich charakter i postępowanie. Ponadto jako, że syndrom Mary Sue, jest zazwyczaj obecny w tego typu powieściach, nasz Martin bardzo wiele rzeczy otrzymuje podanych na tacy, jednak w młodzieżowej literaturze, nie powinno to ani zbytnio dziwić, ani odstręczać. Dałam 7/10 z jedną gwiazdką in plus za debiut i dla Ani, która świetną osobą jest, a co!

"Paradoks marionetki: Sprawa Zegarmistrza"
"Sprawa Zegarmistrza" to drugi tom, po którego lekturze jestem zupełnie na świeżo, więc pewnie mogę dodać kilka słów więcej. W miejscu, gdzie rozstajemy się z akcją z tomu pierwszego, nasi bohaterowie przenoszą się w mury uczelni, na którą dostali się dzięki (jak już wspomniałam) morderczemu wysiłkowi. Martin, poszukuje zemsty za to co przydarzyło się jego przyjaciółce, ale z drugiej strony obserwuje wydarzenia i czerpie z nauk, przygotowanych przez osobliwy zespół profesorów. Rozgrywka o tytuł Mistrza Marionetek, rozpoczynająca się na pierwszym roku, bynajmniej nie polega na wzorowym poruszaniu kukiełkowych nitek, ale po raz kolejny na poszukiwaniu mordercy, który niepostrzeżenie knuje swoją intrygę. Druga część powieści jeszcze bardziej wciąga w mroczny klimat, przedstawiając nowych bohaterów i wrzucając Martina w wir niepewności i zagubienia.  Wielkie pytanie brzmi: czy pośród pozornych sojuszników, można liczyć na to, że otrzymane odpowiedzi, są zawsze prawdziwe? Być może część adeptów już wsiąkła w zdolność Iluzji i Manipulacji?  Świat magiczny jest nam przybliżony jeszcze bardziej, wraz z Jesiennymi Demonami, Trollami i Golemami, a Praga jako wspaniałe miasto, ma klimat nastrajający do zagłębienia się w klimacie niezwykłości.
Wiele osób porównuje książkę Ani Karnickiej do Harrego Pottera i być może dałoby radę podciągnąć ją pod ten wagonik, gdyby ostrym (niewidzialnym) nożem można by z niej odciąć mrok i niepokój. Brak tutaj latających sówek i niezachwianej przyjaźni, ponieważ seria "Paradoks Marionetki" jest raczej mroczna, a świat magiczny w rzeczywistości pełen niebezpieczeństw, niesprawiedliwości i walki o przetrwanie. Drugi tom jest mało obszerną lekturą, więc zdecydowanie można mu poświęcić jedno popołudnie. Moja ulubiona postać, pojawiła się niestety na sam koniec, w nieznośnym cliffhangerze, tak więc cóż, nic tylko czekać na tom trzeci. Mam nadzieję, że okładka następnej części powali mnie na kolana, tak jak dwie pierwsze, bo musicie przyznać, że mają w sobie ten tajemniczy charakter. Daję 8/10, już wiecie za co in plus i zaganiam do przeczytania :)

Może polubisz też:

0 komentarze